czwartek, 18 października 2012

onse madonse flore

Zimową już porą, niecały rok temu, miałem swój występ klaunowski w byczyńskim domu kultury. Swoją drogą bardzo ładna miejscowość. Jednak nie poświęcę Byczynie zbyt wielu słów ponieważ dużo nie zobaczyłem. Wiadomo, w jedna stronę pędziłem na złamanie karku a w drugą pośpieszała rodzinka. Powiem jedynie, że urzekła mnie starówka oparta na planie koła i otoczona murami obronnymi w całkiem dobrym stanie! Tyle zauważyłem i wystarczyło, by to miejsce zapadło w mojej pamięci. Tuż po występie pakowałem graty do auta, gdy zagadała do mnie grupka wyrostków, która wcześniej zapełniała widownię. A dokładnie jedna wyrostkini - całkiem urocza gimnazjalistka o długich blond włosach. Wtajemniczeni wiedza jak na mnie działa taki typ urody. Kiedy więc padło pytanie czy z zawodu jestem klaunem, lekko jąkając się wydukałem, wybeczałem właściwie zdecydowanie zbyt niskim tembrem głosu.
- no, jestem... aktorem?!
W stadzie zapanowało lekkie poruszenie. Moja wypowiedź zdecydowanie zrobiła na nich wrażenie. Zanim czar prysł moja jasnowłosa lolitka, zatrzepotała rzęsami.
- a w jakim pan grał filmie?
- ...klaunem, z zawodu to jestem klaunem.


Ene Due

Na ostatnich Cyrkowych Warsztatach Podwórkowych podczas nauki żonglowania, dziewczynkę (tak dziesięcioletnią na oko) nagle oświeciło.
- a to Pan pracuje w Zoo?!
- ...w Zoo?
- to znaczy w cyrku chciałam powiedzieć!